Milka jest istnym łobuzem 🙂 Ma charakter nie do poskromienia. Nasz podkuwacz na długo zapamięta spotkanie z tą szaloną klaczą 🙂 Najważniejsze, że dzięki Wam nic już jej nie grozi!  
 

 Pytacie nas czasem jak to się dzieje, że ratujemy konkretnego konia, kiedy tyle innych trafia do rzeźni? Zazwyczaj o przekreślonym końskim losie dowiadujemy się od osób, na których drodze pojawił się przyszły „straceniec”.  I tak zadzwoniła do nas Pani Ewa spod Krakowa, która pół roku temu pomogła nam uratować życie schorowanego Lolka. Teraz poprosiła nas o pomoc dla Milki – klaczy, która niczego w swoim krótkim istnieniu nie zdążyła się nauczyć, ale tak samo jak dorosłe i doświadczone konie chce żyć! Milka to roczna, gniada klacz zimnokrwista. Jej właściciel kiedyś hodował konie, ale teraz wiek
Pytacie nas czasem jak to się dzieje, że ratujemy konkretnego konia, kiedy tyle innych trafia do rzeźni? Zazwyczaj o przekreślonym końskim losie dowiadujemy się od osób, na których drodze pojawił się przyszły „straceniec”.  I tak zadzwoniła do nas Pani Ewa spod Krakowa, która pół roku temu pomogła nam uratować życie schorowanego Lolka. Teraz poprosiła nas o pomoc dla Milki – klaczy, która niczego w swoim krótkim istnieniu nie zdążyła się nauczyć, ale tak samo jak dorosłe i doświadczone konie chce żyć! Milka to roczna, gniada klacz zimnokrwista. Jej właściciel kiedyś hodował konie, ale teraz wiek 
i stan zdrowia nie pozwalają mu już zajmować się „końskim interesem”. Konie zimnokrwiste rzadko zostają w gospodarstwie – sprzedaje się je na mięso lub trzyma w byle jakich warunkach, żeby dostać dofinansowanie z Unii. Jesienią Milka miała zostać sprzedana. Niestety kupnem zainteresowani byli tylko handlarze. Na jej szczęście ważyła wtedy trochę za mało i nie opłacało się wieźć jej do rzeźni. Tak Milka dostała nowe życie. Ale tylko na chwilę. Gospodarz postanowił tuczyć ją jeszcze kilka miesięcy. Przybrała na wadze i cena za jej życie jest wyższa – ciągle jeszcze mieści się w przedziale źrebięciny, choć wagowo jest dorosłym koniem.
Teraz nadszedł czas kiedy handlarz może już ją zabrać z resztą transportu. Ale zamiast jechać do ubojni może trafić do fundacyjnej stajni, gdzie z resztą stada będzie bezpieczna! Jej właściciel chce ją sprzedać jak najszybciej, bo w gospodarstwie nie ma już dla niej miejsca. Zgodził się jednak zaczekać do 30 kwietnia , żebyśmy mieli szansę na jej wykup. Dlatego prosimy Państwa o pomoc. Potrzebujemy tylko 2600 złotych, aby ocalić życie Milki.
 
					 
								 
							






